Działania bojowe
Niezależnie
od przeprowadzanych reorganizacji, oddziały "Grupy
Kampinos" cały czas prowadziły działania bojowe.
Stałe
wypady na stacjonujące w okolicy oddziały nieprzyjaciela
oraz bitwy i potyczki toczone z oddziałami wroga, które
próbowały naruszyć teren zgrupowania, wiązały znaczne
siły nieprzyjaciela, dzięki czemu nie mogły one być
użyte przeciwko walczącej Warszawie.
Wyniki
działań pułku "Palmiry - Młociny" i "Grupy Kampinos", to około 50 stoczonych bitew i potyczek. Wiele z nich było
zwycięskich, w których nieprzyjaciel poniósł ciężkie
straty. Poza już wymienionymi, do bardziej znaczących
należy zaliczyć:
- Bitwę pod Pieńkowem,
gdzie 2 sierpnia padło 26 nieprzyjaciół, przy stratach
własnych 1 zabity i 2 rannych.
- Bitwę pod Lipkowem
stoczoną 4 sierpnia, w której pluton kawalerii
dowodzony przez wachm. Józefa Niedźwieckiego "Lawiny"
oraz kompania piechoty, zlikwidowały zmotoryzowany
oddział niemiecki, który zmierzał do wsi celem
rekwirowania żywności. Zginęło 10 Niemców, 5 zostało
rannych. Strat własnych nie było. Zdobyto ciężarówkę,
10 karabinów, 2 pistolety maszynowe oraz amunicję.
- W dniach 10 i 22
sierpnia oddziały kawalerii i piechoty, w bitwach pod
Brzozówką, rozgromiły oddziały "własowców", które
próbowały wtargnąć na teren kontrolowany przez "Grupę
Kampinos". W tych dwóch starciach padło 28 żołnierzy
nieprzyjaciela, a 30 raniono. Straty własne wyniosły 5
zabitych i 4 rannych.
- W starciu pod
Krogulcem w dniu 13 sierpnia II szwadron zdobył
samochód ciężarowy na gąsienicach, ze sprzętem
telefonicznym, jeden pistolet maszynowy i jeden
karabin oraz amunicję. Zabito 4 nieprzyjaciół i 1
raniono. Straty własne to 1 zabity i 1 ranny.
- 29 sierpnia, pod
Kiściennym, gdzie nieprzyjaciel zaatakował nasze
placówki celem otwarcia sobie drogi do Kazunia, III szwadron kawalerii wachm. pchor. "Narcyza", okrążył i zlikwidował oddział wroga, zabijając 140
nieprzyjaciół. Straty własne to 1 zabity i 1 ranny.
Zdobyto 4 rkm, 20 pistoletów maszynowych,
kilkadziesiąt karabinów oraz amunicję i granaty.
- 31 sierpnia,
nieprzyjaciel kilkakrotnie atakował południowy skraj
puszczy, w kierunku Pociechy. Ataki odparto zabijając
31 Niemców, przy stratach własnych 3 poległych i 17
rannych. Zdobyto 5 koni, 1 rkm, 5 karabinów oraz granaty.
- 1 września, 90
osobowy oddział Niemców natarł na nasze zachodnie
placówki zajmując Roztokę. W brawurowym
przeciwnatarciu nasze oddziały wyrzuciły
nieprzyjaciela z Roztoki zabijając 23 Niemców, w tym 2
oficerów i 3 rannych wzięto do niewoli. Straty własne
wyniosły 2 rannych. Zdobyto 2 rkm, 3 pistolety
maszynowe, 11 karabinów i ponad 2 tys. sztuk
amunicji.
- W nocy z 2 na 3
września dokonano uderzenia na wieś Truskaw.
Stacjonował tam przysłany z warszawskiej Ochoty pułk
RONA, znany z mordów, grabieży i gwałtów dokonywanych
na ludności cywilnej, który od pewnego czasu prowadził
ostrzał artyleryjski i atakował nasze placówki.
Postanowiono więc temu zapobiec [ZH 2/3, s.
76].
Osiemdziesięcioosobowy
oddział szturmowy, uzbrojony wyłącznie w broń
maszynową, pod dowództwem por. "Doliny", obszedł
Truskaw od zachodu i uderzył na tyły wroga. Liczące
ponad 500 żołnierzy oddziały wroga, zaskoczone
brawurowym uderzeniem, zostały całkowicie rozbite.
Padło 250 nieprzyjacielskich żołnierzy, a ok. 100
zostało rannych. Straty własne to 10 poległych i 10
rannych. Zdobyto działo artyleryjskie, 1 ckm, 13
rkm-ów, 2 ciężkie moździerze, kilkanaście pistoletów
maszynowych, amunicję, granaty oraz radiostację.
- W nocy z 3 na 4
września podobną akcję przeprowadzono na stacjonujące
w Marianowie oddziały RONA. Po rozpoznaniu
przeprowadzonym przez ppor. Zygmunta Koca "Dąbrowę",
oddział kawalerii liczący 80 ułanów, pochodzących w większości z II szwadronu wachm. Józefa Niedźwieckiego
"Lawiny", oraz pluton szwadronu CKM por. Tomasza
Lisowskiego "Toma" po spieszeniu w Grabinie, uderzył
na tyły nieprzyjaciela. Zaskoczenie było całkowite
- w krótkiej walce nieprzyjaciel traci 100
zabitych i 20 rannych. Straty własne to 1 zabity
i 5 rannych. Zdobyto 2 rkm, 7 pistoletów maszynowych,
kilkadziesiąt karabinów i kilka koni z siodłami.
- 6 września w nocy,
przeprowadzono akcję mającą na celu zniszczenie
tartaku w Piaskach Królewskich, gdzie Niemcy
przygotowywali materiał na budowę mostu przez Wisłę w okolicy
Wyszogrodu.
Ochronę
tartaku stanowili esesmani, a obsługę najemnicy różnej
narodowości organizacji "Todta". Jak się okazało, było
wśród nich 2 Polaków, którzy nawiązali kontakt z naszymi leśnikami i udzielili cennych informacji o rozlokowaniu sił
wroga.
Uderzenie
przeprowadziła kompania por. "Lawy", I i II szwadron
kawalerii dowodzony przez st.wachm. "Wołodyjowskiego"
i ppor. "Jawora", szwadron CKM pod d-twem por. "Toma"
oraz poczet por. "Doliny". Por. "Dolina, mimo że był
osłabiony po przebytej chorobie, udał się na akcję,
aby osobiście śledzić jej
przebieg.
Oddziały
niepostrzeżenie otoczyły wroga. Metodą komandosów
zostają obezwładnieni wartownicy, po czym następuje
szturm. Walka trwała krótko. Padło 33 esesmanów,
najemnicy "Todta" poddają się bez walki. Część z nich
przyłączyła się do partyzantów, resztę puszczono
wolno. Po naszej stronie nie było zabitych, jedenastu
zostało rannych. Zdobyto 3 ckm, kilka rkm,
kilkadziesiąt karabinów, 5 pistoletów maszynowych,
amunicję, mundury i kilka wozów
żywności.
Tartak
został kompletnie zniszczony, co dla Niemców było
ogromną stratą, gdyż pozbawiło ich możliwości
szybkiego wybudowania mostu.
- 16 września,
natarcie nieprzyjaciela na Pociechę wsparte bronią
pancerną, zostaje rozbite na polach minowych.
Zniszczono 1 samochód pancerny. Zabito 2 wrogów.
Straty własne 1 zabity i 1 ranny. Zdobyto 3 samochody,
1 motocykl, 1 działko szybkostrzelne i 1 rkm.
- 17 września
nieprzyjaciel atakuje placówki pod Pociechą. Atak
odparto bez strat własnych, zabijając 15 żołnierzy
wroga i 18 raniąc.
- 24 września, w potyczce pod Rybitwą, bez strat własnych zabito 12
Niemców.
W ciągu
sierpnia 1944 r., "Grupa Kampinos" odebrała 22 zrzuty
alianckie, co znacznie zwiększyło jej siłę bojową i umożliwiło niesienie bezpośredniej pomocy Warszawie [ZH
9, s. 67-68].
"Grupa
Kampinos" jako jedyna zorganizowana jednostka wojskowa
Armii Krajowej wykonała rozkaz gen. "Bora", kierując do
Warszawy dobrze uzbrojone oddziały wyposażone w zapasy
amunicji i środków opatrunkowych.
Pierwszy
oddział, w którym było wielu ochotników, pod dowództwem
ppłk. Wiktora Konarskiego "Viktora", wyruszył z puszczy
15 sierpnia. Na skutek złej łączności tylko część
oddziału dotarła do celu. Dnia 19 sierpnia wyruszyły do
Warszawy główne siły "Grupy Kampinos", dowodzone przez
mjr. "Okonia". Ostatecznie w dniu 20 sierpnia znalazły
się na Żoliborzu siły "Grupy Kampinos" w składzie
batalionu piechoty i kompanii karabinów maszynowych
liczące łącznie 1150 żołnierzy.
Tego
samego dnia zostały użyte do natarcia na Dworzec
Gdański, celem połączenia się ze Starym Miastem [ZH 7,
s. 4-7].
Mimo
morderczego ognia z niemieckich bunkrów i umocnień,
oddziały parły naprzód. Przybywało jednak zabitych i rannych. Nawała ognia, jaka spadła na nacierających z pancernego pociągu, przesądziła o załamaniu się
natarcia. Resztki oddziałów wycofały się na pozycje
wyjściowe [ZH 2/3 s. 56-62.
Już
następnego dnia w nocy ruszyło drugie natarcie. Niestety
i to uderzenie utknęło w nawale ognia jeszcze lepiej
przygotowanych stanowisk obronnych Niemców. Wycofujące
się oddziały były dziesiątkowane huraganowym ogniem
artylerii i pociągu pancernego.
W tych
bitwach "Grupa Kampinos" poniosła największe straty.
Zginęło około 450 żołnierzy, a 100 zostało rannych. Byli
to przeważnie partyzanci z Puszczy Nalibockiej,
zaprawieni w bojach leśnych, w walkach w mieście ich
bogate doświadczenia bojowe nie mogły być w pełni
wykorzystane. Większość z nich Warszawę - swoją Stolicę
widziało po raz pierwszy i niestety po raz ostatni.
Po tych
nieudanych natarciach część oddziałów wraz z mjr.
"Okoniem" wróciła do Puszczy, pozostawiając powstańcom
Żoliborza broń i amunicję. Wielu jednak pozostało w Warszawie i walczyło do końca Powstania w różnych
oddziałach na Żoliborzu, Starówce, Mokotowie i Czerniakowie.
Na
Żoliborzu przez kilka dni istniało składające się z partyzantów "Grupy Kampinos", samodzielne zgrupowanie
"Żaba", pod dowództwem por. Witolda Pełczyńskiego
"Dźwiga", które jednak po paru dniach zostało włączone
do Zgrupowania "Żaglowiec".
Partyzanci
"Grupy Kampinos" między innymi bronili wraz z powstańcami warszawskimi, jednego z głównych bastionów
obronnych Żoliborza, gmachu gimnazjum im. księcia
J.Poniatowskiego tzw. "Poniatówki", gdzie walczono
krwawo aż do kapitulacji Żoliborza.
"Chłopcy
z lasu", w większości kompletnie umundurowani według
przedwojennych regulaminów i dobrze uzbrojeni byli przez
warszawiaków przyjęci z radością i nadzieją.
Pisał o nich anonimowy poeta:
(...) Po mchu miękkim nawykli
stąpać,
W skok zastygli, czujni jak zwierzę,
Las
ich w chłodnym strumieniu wykąpał,
Leśni chłopcy -
zieloni żołnierze.
Oczy światłem ślepną i płoną,
Strzałą godzą we wroga pierścień,
Ruszają
na Warszawę - i koniec,
Na swych barkach złoty niosą
sierpień.
My przyjmujemy was jasnym
okrzykiem,
Dzwon najstarszy na alarm uderzy,
Gdy
za swoim wejdziecie porucznikiem -
Miastu w serce,
zieloni żołnierze.(...)
Niezależnie
od skierowania do Warszawy oddziałów bojowych,
wydzielone oddziały "Grupy Kampinos" często jeszcze
przerzucały do Warszawy broń, amunicję, lekarstwa i żywność.
Przy
sztabie "Grupy Kampinos" przez cały okres Powstania
działała radiostacja Komendy Głównej AK, pod dowództwem
kpt. Aleksandra Jedlińskiego "Franka", która utrzymywała
stały kontakt z Londynem oraz przez Londyn z Warszawą.
To ta radiostacja odbierała umówione melodie
sygnalizujące mające nastąpić zrzuty i nadawała meldunki
o gotowości ich przyjęcia. Radiostacja ta miała ogromne
znaczenie dla losów nie tylko "Grupy Kampinos", ale i całego Powstania Warszawskiego [ZH 8, s.
31-36].
|